Jim Morrison, który zmarł w Paryżu w wieku 27 lat, w zeszłym miesiącu skończył 70 lat. Ale kontemplacja ikony rocka jako siedemdziesięciolatka może potencjalnie prowadzić do ciemnych miejsc. Tak więc, gdy The Doors pompują przez kopułę atrium Bourse de Commerce i ćwierćnuty wplecione w żakardy, wiecznie żywiołowy sir Paul Smith wyczarował jednego ze swoich muzycznych idoli w sposób, który przedkładał wyobraźnię nad reprezentację. Za kulisami po koncercie Smith podkreślił znaczenie rozluźnienia sylwetki w tym sezonie; płaszcze, takie jak szlafroki, spodnie tak obszerne jak spodnie od piżamy i kurtki, które nie zacisnęły się w talii, były tego najsilniejszymi przykładami.
Smith był równie nieugięty, że jego niejasno etniczne wzory dywanów zostały zaprojektowane na zamówienie z motywami muzycznymi, jednocześnie podkreślając rękodzieło jako niezbędny składnik duszy kolekcji. Nie żeby wygląd walczył o wyrażenie osobowości; skórzana bluza z kapturem i barwione spodnie dresowe zaproponowały kolejną odsłonę męskiej garderoby. Smith również nie mylił się, sądząc, że mężczyźni chętnie przyjmują buty z cekinami (chociaż podobnie błyszcząca koszula westernowa bardziej przekrzywiała Micka niż Jima). Swetry z odrywanymi bocznymi zatrzaskami wydawały się radykalnie proporcjonalne jak na standardy Smitha. Ale potem przypomniał nam, że 30 lat temu ubrał Davida Bowie w dramatycznych spodniach, co uświadamia nam, że nie ćwiczy wystarczająco swojej zadziornej strony. A kiedy to robi, zwykle gra się jako pop – tj. swetry z przodu z dużym flamingiem z lureksu lub parą palm (symbolizujących neonowe znaki drogowe kalifornijskich lat Morrisona). Wyobrażenie sobie Morrisona w płaszczu z kaszmiru i papierowych skórzanych spodniach wydawało się prawie właściwe.
48.8566142.352222