Był to pierwszy fizyczny pokaz na wybiegu dla Emporio Armani od lutego 2020 r., a kolekcja uświetniła 40. rocznicę powstania marki.
Z Armani teatro, w połowie pustym z powodu społecznie oddalonych miejsc siedzących, ten pokaz wydawał się fajnym wydarzeniem poufnym – nawet próbą – w porównaniu ze zwykłym przepełnieniem, plotkami przed pokazem i precyzyjnym, 30-minutowym opóźnieniem przed pojawieniem się pierwszych modeli. Był to pierwszy fizyczny pokaz na wybiegu dla Emporio Armani od lutego 2020 r., kiedy COVID-19 uderzył w świat. Powodem drugim było to, że obok niego w tym ukłonie była Silvana, jego siostrzenica: pan Armani, 86 lat, powiedział już, że przygotowuje się na przyszłość, a to był nowy dowód na to.
Ten pokaz obchodził 40. rocznicę otwarcia przez Armaniego nowego sklepu w Mediolanie, w którym sprzedawano kolekcję, którą nazwał Emporio Armani lub Armani Emporium (po łacinie). Pomysł polegał na przełożeniu jego rosnącego uroku amerykańskiego żigolak i Grace Jones na koncepcję, która naśladowała błyskotliwość detaliczną Elio Fiorucciego, ale skupiała się na bardziej przystępnym, przystępnym i prawdopodobnie elastycznym wyrazie kodeksów Armaniego.
Od Roberto Manciniego pozującego z (całkiem dobrą) reprezentacją Włoch w piłce nożnej po 80 sezonów kampanii, które zdominowały Corso Garibaldi i billboardy na całym świecie, sfilmowany montaż poprzedzający pokaz (ale który, co dziwne, nie zawierał tytanicznego podświetlonego oznakowania który wita każdego przylotu na lotnisku Linate) przypomniał rozproszonej publiczności (ze względów zdrowotnych) o wiecznym uroku Emporio.
Kolejna kolekcja pokazała, dlaczego. Obejmując zarówno odzież damską, jak i męską, przemierzała kluczowe Armańskie terytorium androgynicznego (ale nie bezpłciowego) krawiectwa, rzucając liberalne rozproszenie jego ekscentrycznej stylizacji (zawsze kapelusz, plus masywna biżuteria przypominająca Memphis), odwrócona przez niespecyficzne, ale zdecydowanie nie-włoskie odniesienia w sylwetce i wzorach w stylu akwareli, i okresowo powracały do wersji genialnie zaprojektowanej sukienki imprezowej z potrójnym obszyciem.
Jak zawsze, na Vogue Runway było więcej spojrzeń niż zdjęć, ponieważ Armani rozesłał swoje modele w klastrach, większych grupach służących do podkreślenia specyficznego rozdziału o modzie w szerszej narracji, którą tworzył. Moje ulubione przejście pochodziło z sekcji odzieży męskiej, w której znajdowały się typowo wspaniałe kurtki połączone z krawatami z nadrukiem dłoni (odniesienie do Miami Vice?), które były noszone nad slajdami.
To nagle przeszło w stronę jakiejś niemal dekadenckiej technicznej, całkowicie białej, ale z fajkami odzieży sportowej z poziomym 7 logo EA: spodenki rowerowe i trampki osobno, trudno było dokładnie określić, do jakiego sportu zostały stworzone, ale wyglądało fajnie. Potem kolejna zmiana: krawiectwo z tłuczonego jedwabiu z akcentami na kołnierzu kimona. A potem kolejny i kolejny…
To wszystko wyglądało jednak wyłącznie na Armaniego. To był pokaz, który pokazał, jak nieustanne odkrywanie na nowo parametrów stałych wartości projektowych tworzy formułę, dzięki której etykieta może pozostać wiecznie młoda. Auguri, Emporio.
Kredyty: @stefanoguindani@sgpitalia