przez NICKA REMSENA
Na dzisiejszym wiosennym pokazie Margaret Howell projektantka wybrała dwie wersje utworu „Hotel California” na swoją ścieżkę dźwiękową – najpierw wykonaną jako cover, a na finał oryginalny utwór zaśpiewany przez The Eagles. Biorąc pod uwagę luźną, ludową i nieco przybrzeżną atmosferę kolekcji – patrz dzianinowe bokserki, koszulkę z szerokim paskiem z dekoltem w łódkę i lniane szaliki – można by założyć, że Howell był na go-west, prawdopodobnie w stylu retro Golden State. Ale w typowo mamy projektantki zaprzeczyła: „Po prostu wybraliśmy muzykę, która nam się podoba” – powiedziała, wyglądając na rozbawioną, że reporter zadaje takie pytanie.
Mimo to był to wyjątkowo zrelaksowany Howell. „Tym małym krokiem naprzód jest użycie lżejszych tkanin”, powiedziała, takich jak lniano-bawełniana koszulka na ramiączkach, cienki jak papier Gore-Tex w trenach (te były świetne), a nawet luźna przędza w dzianinie rybackiej, która przybył z kwadratowymi dekoltami i musztardową lub granatową paletą. Mimo użycia dość grubych splotów, skoczkowie wyglądali swobodnie i plażowo. Spodnie z cholewami, z podwiniętymi mankietami, potęgowały nadmorskie skojarzenia – prawie można było je zobaczyć, stojąc przy brzegu w mglisty poranek w Big Sur. Najlepszy na wystawie? Lniany zapinany na guziki, w kolorze gliny, w kratkę przy szybach. Załóż go i zamelduj się w hotelu California.